Niezapowiedziana wizyta

Molinezje upodobały sobie rzęsę. W sumie to zjadły większość w kilka tygodni. Wymagane było dołożenie świeżego towaru. Wymagane bo przy takim litrażu rzuca cień na dno i sprawia, że rybki są szczęśliwsze. No i molinezje zjadają. Po wyprawie przytargałem do domu sporą ilość (nawet za dużo weszło do reklamówki). Po powrocie do domu nastąpiło komisyjne płukanie rzęsy we wannie. Z rurki wykonałem kółko, przypięte na przyssawkę do szyby. Dzięki temu mam oczko do karmienia rybek a dodatkowym plusem jest to, że strumień wody z filtra nie podtapia rzęsy. Co z kolei powoduje, że rzęsa nie wpycha się do filtra :)

Okazało się, że nie tylko rzęsę przytargałem do domu.



Ku mojemu zdziwieniu, chociaż teraz dziwię się, że się wcześniej zdziwiłem w rzęsie pływały 3 traszki. Co prawda na zdjęciach uwieczniłem tylko dwie, ale wierzcie, że była i trzecia. Prawdopodobnie to traszka grzebieniasta. Szczególnie ciekawe są młode traszki z dobrze widocznymi skrzelami zewnętrznymi (3 zdjęcie). Niestety z uwagi na brak warunków i fakt, że traszki są chronione wypuściłem je w oczko z którego je zabrałem. Zostały tylko zdjęcia.







Komentarze