"Żebyśmy wam w gardle stanęli, modliszki!"

Przybyła do mnie modliszka. Mantis Religiosa się nazywa ona. Prawdopodobnie samica. Otrzymała do zjedzenia fastfooda w postaci konika polnego. Poradziła sobie z nim w kilkanaście minut. Po koniku zostały tylko skrzydełka. Fascynujące zwierzę. Przez chwilę obserwowałem ja w małym terrarium zrobionym na bazie gałązki ziemniaczanej, łodygi winogronu i garstki mokrej ziemi do kwiatków. Zawsze kiedy spoglądałem do środka, koleżanka modliszka odwracała do mnie łepek spoglądając małymi patrzałkami. Przez chwilę zastanawiałem się czy przypadkiem kociska nie będą chciały się do niej dobrać, ale noc przeżyła. Rano ogarniając dzieciaki, koty, akwarium i krewetkarium pomyślałem, że koleżanka może być głodna. Chyba jestem za stary na takie wyzwania. Modliszka powędrowała na ogródek. Mam nadzieję, że nie ma mi za złe tego jednodniowego aresztu. Przybiliśmy piątkę i rozeszliśmy się w swoje strony. Ona po fastfooda a ja po ryż z pomidorem... Tak się zająłem modliszką, że zapomniałem o wkładce do ryżu. Ehh.








Komentarze